niedziela, 4 lipca 2021

KRESY


Poniżej linki do mojej relacji z podróży po KRESACH. Zachęcam do zapoznania się bezpośrednio na stronie, na której wcześniej opisywałem moje podróże:

Białoruś: 

Białoruś link

Łotwa: 

Łotwa link

Rosja:

Rosja link

Ukraina cz.I:

Ukraina I link

Ukraina cz. II:

Ukraina II link  

Ukraina cz. III:

Ukraina III link

Ukraina cz. IV:

Ukraina IV link

Ukraina cz. V:

Ukraina V link

Nadniestrze:

Nadniestrze link

Ukraina cz. VI:

Ukraina VI link

Ukraina cz. VII:

Ukraina VII link

Ukraina cz. VIII:

Ukraina VIII link

Ukraina cz. IX:

Ukraina IX link

Ukraina cz. X:

Ukraina X link 

Ukraina cz. XI:

Ukraina XI link

Ukraina cz. XII:

Ukraina XII link 


W drodze do i z Charkowa byliśmy kontrolowani 2 razy. Raz przez Straż Graniczną na drodze P45 w strefie nadgranicznej na trasie Sumy – Charków, gdzie kontrola przebiegała miło i sympatycznie chociaż na początku bardzo nieufnie. Dopiero po okazaniu rachunków za hotele w Kijowie i Sumach oraz rezerwacji booking hotelu Harkiv w Charkowie do którego jechaliśmy uznani zostaliśmy jako normalni turyści i życzono nam szerokiej drogi. Odwrotną sytuację mieliśmy kilka dni później kiedy jechaliśmy z Charkowa w kierunku Połtawy i w połowie drogi zatrzymała nas policja. Nagle zjechały się 3 radiowozy po 2 policjantów. Z jednego radiowozu wysiadło 2 policjantów z bronią skierowaną jedną w nas a drugą w opony samochodu. Ciarki przechodziły po głowach. Zaczęła się rutynowa kontrola samochodu i naszych bagaży. Wobec tego, że wszystko było ok, dwa radiowozy z policjantami odjechały a jeden został. Zaczęła się normalna rozmowa z 2 policjantami, dużo humoru o piłkarzach, o Lewandowskim, o piosenkarzach, o Polsce i o Ukrainie. Sprawdzano także lekarstwa Ranigast i Ibuprom które miałem w torbie i czy nie są to narkotyki. Jeden policjant kończąc kontrole zażądał abym dmuchnął w balonik czy jestem trzeźwy. Oczywiście chętnie zgodziłem się. Policjant poszedł do radiowozu i szuka, szuka, szuka alkomatu. Przynosi, ja dmucham i pokazuje, że mam 0,6 promila. Zdębiałem, to niemożliwe, byłem trzeźwy jak ryba. Policjant mówi, że będzie mandat 1000 dolarów i nas puści. Zaczęła się nerwówka, ja mu mówię, że ma zły alkomat a on że dobry. To mówię dmuchnij ty a potem ja i zobaczymy. On mówi, że jest policjantem i nie musi dmuchać. To ja mówię niech mój kolega dmuchnie a on kolega nie prowadził i nie będzie dmuchał. Co robić?. On - czy się zgadzam, odpowiadam nie. To wracamy do Charkowa do Polikliniki zbadać krew. Ja bardzo chętnie tylko zadzwonię do Konsulatu. On mówi, że ma takie prawo, że jutro odda sprawę do sądu i albo zapłacę albo zabiorą samochód albo pójdę siedzieć. Dobra mówię, jedziemy do polikliniki. Mnie każe usiąść w radiowozie obok, jego kolega pojedzie moim busem i jedziemy. Minęło już około 2 godzin. Wyjeżdżając z zatoczki ja patrzę a on nie jedzie na Charków tylko w przeciwną stronę, na Połtawę. Ja mu mówię gdzie ty nas wieziesz?. No na parking strzeżony policji. Po drodze mi mówi, że opuści mandat do 500 dolarów. Ja – absolutnie nie. Zajeżdżamy gdzieś przy głównej drodze na mały geesowski brudny parking, pełen piachu, wysiadam i on mówi do mnie, ty idź a kolega niech przyjdzie. Kolega dzwoni do znajomych Ukraińców w Równem potem w Odessie i potem w Kijowie z pytaniem co robić?. Wszyscy jednogłośnie mówią, że u nich jest tak przyjęte, że się daje ‘ tradycje’ i się odjeżdża. Potem kolega i policjant zamknęli się w radiowozie i dyskutują. Kolega otworzył drzwi i mówi – opuścił do 200 dolarów. Ja stanowczo odmówiłem, bo nie będziemy mieli na paliwo na powrót. Kolega mówi, że opuścił do 100 dolarów,- dobra dam mu i odjeżdżamy. Ok. Ok. I taką mieliśmy przygodę. Nie mniej jednak najbardziej cenię nieformalne spotkania ze zwykłymi ludźmi: na ławeczce przed domem lub sklepem, na ławce w parku, przy piwie w lokalu lub przy wódce.

 

 Pozostało mi jeszcze do opisania dwie miejscowości które zwiedziliśmy; Białą Cerkiew i Humań ale ze względu na to, że zdjęcia wyszły bardzo niewyraźne nie będę ich opisywał. Nadmienię, że są to typowe miasta Ukraińskie bardzo przypominające czasy PRL i podobne np. do Żytomierza. Jedynie w Humaniu Park Zofiówka wygląda ciekawie latem. Jest to bowiem symbol wielkiej miłości Potockiego do swej trzeciej żony Zofii która była wielką celebrytką, słynącą z pięknej urody i licznych romansów. W Parku jest dużo alejek spacerowych, zieleni, pięknych kwiatów, krzewów i drzew. Niektóre z nich zostały sprowadzone z wielu zakątków Europy oraz innych kontynentów. Park jest obszarowo duży bo jego powierzchnia wynosi ponad 150 ha. Są w nim także kaskady, groty, skały, stawy, fontanny i koliste zbiorniki wodne. Dodam, że przy wejściu do Parku Zofiówka od ulicy Karola Marksa trzeba wykupić bilet i zapłacić za parking, natomiast Ukraińcy wchodzą od strony zachodniej przy stacji CPN i dworca PKS na ulicy Kijowskiej bo tam nie ma punktu sprzedaży biletów.

 

PODSUMOWANIE – tereny i miejscowości w których byłem i opisałem są związane z historią Polski. Tereny dzisiejszej Zachodniej Ukrainy Polacy swoją własną krwią przez całe wieki bronili przed najazdami Turków, Kozaków, Tatarów, Rosjan, Niemców a później byli w okrutny sposób mordowani, wysiedlani, wywożeni na Syberię i do Kazachstanu. Natomiast ci co się uchronili w wyniku tragicznych porozumień jałtańskich zostali przymusowo wysiedleni pozostawiając często cały swój dobytek gromadzony przez swoich przodków chociaż na tych terenach mieszkali przez całe wieki i pokolenia np. do końca 1946 roku z Tarnopola i okolic wskutek terroru na Polakach wyjechało około 250 tyś. Polaków. Dodatkowo w latach 1957 – 1959 wyjechało 70 tysięcy. Przyjechali na nasze Ziemie Odzyskane. Powstały jak gdyby miasta bliźniacze bo mieszkańcy Lwowa osiedlali się we Wrocławiu, Bytomiu, Gliwicach, Stanisławowa i Tarnopola w Opolu i okolicach, Drohobycza i Borysławia w Wałbrzychu, Sambora w Złotoryi, Stryja w Trzebnicy, Hodorowa w Raciborzu, Zaleszczyk w Zielonej Górze, Śniatynia w Oławie i Brzegu Dolnym itd. Polacy wtedy opuszczając swe rodzinne strony nie myśleli, że wyjeżdżają na zawsze. Wyjeżdżali w starych wagonach osobowych; nauczyciele, lekarze, prawnicy, księża a także zwykli ludzie a swój dobytek mieli w walizach, kufrach i skrzyniach. Wyjeżdżali także w składach wagonów towarowych i węglarkach ci co zabrali ze sobą konie, krowy, świnie, kury itd. Świadkami tych wydarzeń byli mój nieżyjący już sąsiad o którym wspominałem we wstępie oraz nieliczni jeszcze żyjący przesiedleńcy w moich rodzinnych stronach. Dla porównania przydatny jest też znany i lubiany film „ Sami Swoi” z Kargulem i Pawlakiem. A co tam pozostało? Pozostały Zamki, Pałace, Dwory, Cmentarze, Kościoły oraz nieliczna grupa mieszkających tam Polaków. Przy opisach tych wszystkich miejscowości nie podałem informacji praktycznych takich jak: możliwość noclegu, wyżywienia, dojazdu bo zależy to od indywidualnych potrzeb każdego turysty i zasobności portfela. Na ogólne pytanie, czy jest tam teraz bezpiecznie można odpowiedzieć: tak samo bezpiecznie jak w Niemczech, Hiszpanii, Francji czy Włoszech. Wszędzie trzeba być ostrożnym, mnie nie spotkało nic złego, samochodem dla pewności poruszaliśmy się tylko w dzień. Najbardziej przydatne pozostały jednak spotkania nieformalne, rozmowy i kontakty ze zwykłymi ludźmi, wspaniałe ich przeżycia i wspomnienia. Najmilsze wrażenie jednak było, gdy na ulicy lub w pobliżu kościoła można było usłyszeć polską kresową mowę. Nawet gdy wejdzie się do jakiegoś lokalu i zamówi piwo a kelnerka zorientuje się, że to Polacy to orkiestra lub DJ zaraz grają „Żono moja” lub „Przez twe oczy”. Na Ukrainie jest oczekiwanie i nadzieja na lepsze jutro, jednak wzajemne animozje polityczne między Polską a Ukrainą sprawiają, że targają człowiekiem smutne myśli.
 Bardzo ciekawą informację przekazał nam Pan w Okopach ŚW. Trójcy który opiekuje się nowo odbudowanym Kościołem a który został zdewastowany i spalony w czasie II wojny światowej po zamordowaniu prawie wszystkich żyjących tu Polaków. Pan ten powiedział, że w maju 2013 roku odbyła się tu I Komunia Św. od czasów wojny dla tutejszych dzieci oraz odpust. Dzieci te były przygotowywane do tej uroczystości przez Siostry Zakonne z Kamieńca Podolskiego a uroczystościom przewodniczył i Komunii udzielał proboszcz z Kamieńca. Cała uroczystość odbywała się na zewnątrz Kościoła pod gołym niebem. Na tę uroczystość oprócz rodzin dzieci przybyły również inne postronne osoby, oraz starsze babcie w chustkach, z ciekawości jak będzie przebiegała cała uroczystość. Większość tych osób nigdy w życiu nie widziało Mszy Świętej, nie wiedziały jak się zachować, co śpiewać, co odpowiadać i mówić w czasie sprawowania Eucharystii. Niektóre osoby były bardzo ciekawe co Ksiądz podaje w czasie rozdawania Komunii dzieciom, co to jest, jaki to ma smak i same przystępowały do Komunii aby spróbować. Pan ten pytał dlaczego w Polsce Świątynie są wyremontowane, wymalowane, oświetlone, ogrzewane, pełne przepychu i dobrze by było gdyby każda parafia w Polsce przeznaczyła tylko 100 złotych miesięcznie na potrzeby Kościoła na Ukrainie bo ci co ginęli, bronili wiary, bronili Polski zapłacili dużo większą cenę.

 

Ocalić od zapomnienia

  Wspomnienia mojej mam y Niniejszym chciałem przedstawić wspomnienia i wojenną tułaczkę mojej mamy. Wysiedlenie. W dniu rozpoczęcia...